W drugiej połowie lutego zrealizowałam dość nietypową sesję.
Pretekstem do jej wykonania stało się pojawienie nowego członka w rodzinie Oli i Marcina. Tym razem to nie ja gościłam rodzinę w studio,
a sama stałam się gościem w ich domu. Przed pojawieniem się u nich odczuwałam ekscytację, ale i drobny niepokój związany z realizacją sesji w nieznanym otoczeniu. Niepokój okazał się zupełnie niepotrzebny,
a to dzięki dobrej współpracy z Tymi wyjątkowymi klientami. Przez kilka poprzedzających nasze spotkanie dni próbowałam poznać oczekiwania rodzinki i zaplanować samo wydarzenie.
Mimo doskonałego planu :-), plan trzeba było modyfikować. Miałam super pomysł 🙂 na wykorzystanie naturalnego oświetlenia na poddaszu ich domu, jednakże w noc poprzedzającą nasze spotkanie opady śniegu zaprzepaściły moją koncepcję. Musiałam zatem się wykazać swoim długoletnim doświadczeniem i kreatywnością.